 |
|
 |
|
Autor |
Wiadomość |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Sob 2:51, 16 Wrz 2006 |
 |
W sumie to w tym temacie opiszecie wszystkie swoje przypały z piciem. Rozumiem, że temat nie jest wesoły, wręcz smutny (ale ja chce się pośmiać więc walcie śmiało ).
Pewnie powinienem zacząc? ... Niee, wole się nie chwalić. Wy zacznijcie.  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Heretyk
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 10:48, 16 Wrz 2006 |
 |
Ja miałem doś smieszny przypał poniewarz idę z kolegą i spotkałem Sęge i krzyczalem że o nas śledzi pewnie to słyszał ale prypał
Sęga to nauczyciel fizyki |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Heretyk dnia Nie 11:37, 17 Wrz 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
 |
Bedek
Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tennessee
|
Wysłany:
Sob 13:38, 16 Wrz 2006 |
 |
Moim zdaniem największym wypadkiem a raczej katastrofą przy pracy jest pan Gżyp... tego raczej nikt nie pobije więc Marku mozna zamknąć przewód sądowy
Heh... Może i racja, ale to nie ten temat Tu opisujemy przypały z piciem.
Na drugi raz jedna prośba, czytaj temat dokładnie. I zapomniałbym dodać
- już nie "Marku", na tym dziale panuję już JA
Tupaczyna pozdrawia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
TuPaK
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Od butelki
|
Wysłany:
Sob 14:12, 16 Wrz 2006 |
 |
Ojj... Jeśli mówimy przypałach to ja opowiem ten fajny [no może nie aż tak fajny ]. Mianowicie po już kilku dniach ostrego picia Kelerów [duuużo tego było, i same Kelery] wałęsaliśmy się z Kwiecistym tu i tam... Zrobiło mi się ch***wo więc myknęliśmy się do mojej bramy. Usiadłem na schodach na półpiętrze i... Zacząłem bełtać. Nic w tym nadzwyczajnego gdyby nie dalsza część. Otóż rzygałem dobre kilka godzin. Zdąrzyłem zaje**ć całe schody, Mar podobno zdąrzył się nawet przespać, przewietrzyć i takie tam Oprócz tego zarzygałem sobie całą nogawkę spodni oraz ciepłem bełta do glana... Ale kure**ko zrobiło się dopiero gdy Kwiat chciał mnie podnieść. Bo kiedy już z jego pomocą wstałem to on poślizgnął się na moim bełcie i ja w niego w padłem [w rzyga, nie w Marasa żeby nie było ] I otóż w środku nocy wróciłem tak do domu, cały we własnych bełtach. Ale jak widać się doprało. <bleh> hardkor  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
slim1402
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 20:41, 16 Wrz 2006 |
 |
w sumie tupaku to ci powiem ze do chaty tez wrocilam cala we wlasnych zygach jak mi zapodali totalnego mozgotrzepa tyle ze szlam i nawet pijaki sie na mnie glupio patrzyli kumpel mial cale buty w beltach wybilam szybe w jakims samochodzie wjechalam w jeziorko a stara myslala ze zygalam do piaskownicy wiec to juz byla porazka mialam troche chu***ych akcji zwiazanych z % no ale coz takie juz zycie slima:P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Marszal
Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 30 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Kosmos...
|
Wysłany:
Nie 8:16, 17 Wrz 2006 |
 |
Ja miałem fajna akcjie z piciem wracam pare dni temu z klody po 2 winkach marki WinO i troszke mnie skuło wbijam na chate tu i tam sie zachwieje mowienie jeszcze mi jakos idze nagle slysze glos mamy no to podbijam do starej ona cos tam mowi mowi mowi... nagle powiedzala "Tomek czy ty jestes pijany? Huhni juz!!!" no to ja sobie mysle moze teraz z chaty szybko wybije? ale jednak to by bylo glupie i postanowilem huhnac wiedzmie jednej... serce mi bije jak holera a w buzi tylko dwie gumy owocowe jakie sobie kupilem za 30gr. po drodze na chate huham z calej sily jak tylko moge a mama na to! "Nieee... niesjtes pijany ale chyba jestem przewrazliwiona bo te gumy to pachna jak wino" i w tym momencie parsknelem smiechem w strone mamy potem to juz tylko kompiel i do spanka a po jutrze 7 lekcji z kacykiem morderca.  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
TuPaK
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Od butelki
|
Wysłany:
Nie 14:43, 17 Wrz 2006 |
 |
No to przyszedł czas na kolejną pijacką historYję TuPaKa. A więc za górami, za lasami... TuPaK poszedł na imprezę [taka domówka, ale już daawno temu], tam zajebał się jak świnia [powiedziałbym raczej "jak zwykle" ] No więc party minęło bodajże całkiem stylowo, ale niewiele pamietam. I tak budzę się rano, patrzę, a ja leze koło wanny. Mówię sobie: -Kur**! Co ja tu robię? Tak więc wstałem, poprawiłem wszystko i myślę sobie, że chyba będę leciał. Więc powiedziałem "naraka" i udałem się wolno w stronę wyjścia. Nie wiem po co się żegnałem, skoro i tak nikt mnie nie słuchał. Wszyscy leżeli gdziekolwiek zaj***ni w 3 d**y. Więc idę do przedpokoju, zmęczony i skacowany. Powolnym ruchem złapałem za glany i zacząłem je ubierać. Ubrałem prawego, zawiązałem. Ubrałem lewego, tego też zawiązałem i otworzyłem drzwi. Zatrzasnąłem je mocno po czym udałem się do domu. Wszystko trwało kupę czasu, ślimaczyłem się strasznie, a kac odbierał wszelkie chęci do życia. Zdychałem... Gdy w końcu dotarłem do domu jeb**m się na łóżko i zasnąłem. Obudził mnie przeraźliwy smród jakby pogniłej, zapleśniałej marchewy. Obejrzałem swoje ciuchy w celu znalezienia ewentualnego bełta, niestety bez rezultatu. Zapach aż kuł w nos. Wzrok spadł na glany i z tą chwilą wszystko stało się jasne. Lewy glan pokryty był jakimiś strugami bliżej niezidentyfikowanej cieczy, aczkolwiek dosyć gęstej. Gdy tylko dotarło do mnie "co w mym glanie się znajduje", gdy poruszałem paluchami, ch*j by to strzelił. Nie potrafię tego opisać. To jakby wsadzić stopę do budyniu. Różnica polegała taka, że ten budyń jeb*ł jak pier**ona pogniła sałatka warzywna! Smród był nie do zniesienia. Nie odważyłem się jednak zdjąć glana. Wyszedłem na dwór. Tam zapach znów był świeży, a o bełcie w glanie zapomniałem. Do domu wróciłem wieczorem. Odruchowo zdjąłem glany. Skarpeta wyglądała naprawdę ŹLE [albo i gorzej ], wyleciała przez okno i trafiła na balkon sąsiada niżej [ojj...]. Bełt w glanie ładnie ugniutł się na dnie, i nawet już nie śmierdział. Nie miałem ani sił, ani ochoty go myć. Tak było przez mniej więcej 2 tygodnie. Później obudziłem się któregoś niedzielnego poranka i ujrzałem piękne czyściutkie glaniki. Wbiłem się w nie bez wahania i już miałem gdy nagle usłyszałem krzyk matki: -Co to k**wa było?! Bo je**ło na cały dom, że oddychać nie można było! Eee? czyli tylko ja tego nie czułem? Czy można się przyzwyczaić do smrodu jeb**ej przetrawionej, przepoconej, marchewy z bełta kumpla? Widać można  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gócha
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd...
|
Wysłany:
Pon 19:02, 18 Wrz 2006 |
 |
To ja sięgnę pamięcia daleko, daleko w przeszłość... mianowicie wakacje 2005 : ) Otóż, to było tak...
Pewnego dzionka po powrocie do domu ze dworu spotkałam w drzwiach rodziców mówiących : "Jedziemy do TESCO po zakupy. Będziemy za dwie może trzy godzinki...". Zapakowali się w samochód i pojechali... A mi samej smutno było! To dzwonię po niejakiego Grzyba (co prawda wtedy jeszcze NIE Grzyba!) i mowię, że mi samej smutno i żeby wbijała. Ale nie mogła... To dzwonię po Adkę (żeśmy się kiedyś bardziej razem prowadzały) i mówię jej to samo. A ona : "OK, biorę psa i będę za 10 min."... W między czasie moja skromna osoba postawiła kulturalnie na stole Porterówkę taty (piwo Porter, spirytus i cukier waniliowy : D) + dwa kieliszki - dla mnie i ewentualnie osoby towarzyszącej... Zanim Ada do mnie doszła zdążyłam obalić 6 kielonków i powiem, że robiło mi się coraz weselej... Później z towarzyszką Adrianną wypiłam jeszcze 3 kieliszki i doszłam do wniosku, że smutno tu jakoś! No, to poleciałam zadzwonić po męskie towarzystwo... Wpadł Stelmach, Baki & nie kto inny jak TuPaK (ale wtedy skejtuch jeszcze - TuPaKu, bez obrazy, że stare śmieci rozgrzebuje : *)! No... zanim przyszli łącznie w moim brzuchu leżało 13 kielonów... Chłopaków przywitałam pływaniem żabką przez okno - tak żeby miło było : ) Przyznam się szczerze, że niewiele pamiętam z tego dnia... Przez dobre 2 tyg. myślałam, że piłam TYLKO Porterówę! Jak się później okazało wzięłam się też za Absolwenta, Finlandię, Żubrówkę oraz sam spirytus (tato trzymał pare tych trunków na "wyjątkowe okazje", których w sumie nigdy nie było...)... No i tak też po krótkim czasie ujrzałam dwie lodówki w kuchni... po czym poczyłam w gardle obiad z południa... Niedobrze, oj niedobrze - pomyślałam i pognałam do WC... Stanęłam nad kiblem, podniosłam deskę i już miałam bełtać... ale nie! STOP! Wtedy naszła mnie myśl tysiąclecia : "Przecież do kibla tak zwyczajnie!". Wtedy właśnie obruciłam się do wanny i tam też się zbełtałam : ) I powiem Wam, że niezmiernie byłam z siebie zadowolona : D No i wszystko było pięknie, słodko i wogle... ale wrócili rodzice... To ja szybko HYC do łóżka w piżamce i niby śpię... Do pokoju wbija mama. Kurde, nigdy nie zapomnę tej rozmowy! : D
MAMA : Gosia, co ci jest?!
Ja : Niieeee... nicccc...
MAMA : Boże, piłaś coś?
Ja : Niieeee...
MAMA : Paliłaś coś?
Ja : A gdzie tam...
MAMA : Piłaś! Ile piłaś?!
Ja : Eee... niewiele...
MAMA : A jak masz na imię?
Ja (parskając śmiechem) : Hmm... Gocha?
MAMA : A na nazwisko?
Ja : Palica?
MAMA : A Twój brat jak ma na imię?
Ja : O Boże... (tu chwila zwątpienia... jak on się zwał...) Kuba!
MAMA : A kot?
Ja : Pomocy... Kitunia?
Po czym mama wyszła mówiać : "Co ty z siebie zrobiłaś...!"... Zabawne jest to, że ojciec do dzisiaj nie wiem czemu mu ponad połowa Porterówy zniknęła jak w TESCO był... : )
To ja od siebie dodam tyle, iż zapomniałaś dodać, że po pijaku
kochałaś Bakalarza Bełtałaś i wciąż "oj Bartuś, jak ja cie kocham".
Reszta jest ok. I jedna rada, WIĘCEJ POSTÓW
Tupaczyna pozdrawia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
slim1402
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 21:32, 18 Wrz 2006 |
 |
w sumie to jak sie kiedys na jakiejs imprezie zajebalam i juz byl koniec i mialam wsiasc do samochodu to otworzyli mi drzwi i nagle ktos do mnie zadzwonil wiec wyjelam z kieszeni telefon i jak zobaczylam ze kolorki tak migaja to az sie ze szczescia poplakalam. schylona przed drzwiami do samochodu stalam i bujalam sie i smialam i tak chyba przez 15 min. a potem ktos mnie kopnal wpadlam do samochodu i dalej nie wiem...chyba mi sie film urwal bo nie wiem jak sie w lozku znalazlam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Pijotrek
Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 14:08, 19 Wrz 2006 |
 |
Hmm... no wiec w mojej histori duzo sie niestalo;p
Niewiem jak to zrobilem ze tyle wypilem ale jakos sie udało, gorzej ze skutkami;p No wiec zaczynam:
Otóz na tych wakacjach bylismy z kumplami i z rodzicami na jakim osrodku wypoczynkowym;p no i ogolnie chodzilem se tak z kumplem no i jacys mili ludzie(kolo 30 lat miali) zaprosili nas zebysmy sobie z nimi posiedzieli.
pogadalismy zaczeli nas czestowac Piwem, wypilem 1 piwo, 2, 3 no ale co dobre sie szybko konczy no to oni na to a zaraz zapodamy cos leprzego
no i kolo wyjmuje butelke dosyc mocnego ajerkoniaku, no to lecimy 1 kieliszek, 2, 3, 4...6 dobra finito zkonczylo sie no to dobra oni juz musza spadac spac bo to juz kolo 12 w nocy bylo a oni rano wczesnie spac ida, no to dowidzenia juz chce wpadac do domu ale zachaczylem o domek kumpli patrze ooOO.. co oni maja:> wódka 40 % :> to oni do mnie chcesz sie napic bo niemamy z kim pic, ja se tak mysle a dobra jak mam sie zajebac to na calego wbijam no i oni to zapodaja nalewaja kieliszek no i jeszcze popitke(byl to sok jabkowy a nie madrze jest to mieszac) no to dajemy 1 kolejka gadamy gadamy, 2 , 3 no i nagle patrze o moja mama mnie szuka (bylo kolo 1 w nocy) mowi ho juz do domu a ja uhahany no jeszcze 30 minut a ona nie hoc juz ja 30 minut ona ok ale masz wrucic za 30 minut ja dobra poszla se no to lejemy dalej 4.5.6.7 no i wodka sie zkonczyla ja muwie dobra bede spadal , wstaje i mowie o nie to ja jednak zostanie jeszcze chwile bo tak maksywalnie mi sie w bani zakrecilo, no to oni chcesz moze koniaku? ja mowie dobra pierdole lej no to mi wlali 1 kielich, 2, 3 ja muwie dobra juz. i nagle patrze moja mama przyszla okazalo sie ze juz godzina minela mówi hoc tu natychmiast no to ja mowie ok spadam, JUz chce wyjsc ale kurde nieumiem drzwi otworzyc to mi pomogli dobra wychodze matka na mnie patrz ze zgroza a ja sie tak maksywalnie toczylem niemoglem slowa powiedziec bo mi sie tak jezyk plontal w życciu niebylem tak zajebany ide do domu i wogule potykam sie o wszysko moja matka do mnie cos tam gada ja itak nieslucham, mialem tak masakryczny helikopter ze zasnonc niemoglem a to kolo 3 w nocy bylo. W koncu zasnolem, a rano sie budze i omg ale kac wogule poszedlem i z godzine zygalem. Matka poszla i zrobila afere kumplom ze mnie upili a ja cala wine wziolem na siebie ze sam chcialem;p ogolnie przerombane bylo... Ale teraz z calej sprawy polewam;p
Tak Moniuś, wszyscy cię rozumiemy. To mówi ten sam koleś, który
po 1 komandosie ma jazde. Buehehe... Już widać czemu nie jesteś w klasie
matematycznej, liczyć to ty nie potrafisz. Przestań sie wozić. Nawet jeśli to żaden
to przypał, a takie jest założenie tego tematu. Na koniec tylko powiem prosto:
NAUCZ SIĘ PISOWNI! [bo "Zkończyła" mnie drażni, na moim dziale wypowiadaj
się jak człowiek] Dostajesz pierwsze ostrzeżenie
Tupaczyna pozdrawia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Bedek
Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tennessee
|
Wysłany:
Śro 15:00, 20 Wrz 2006 |
 |
widze ze moniek to juz zawodowy alkoholik <hahaha> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
TuPaK
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Od butelki
|
Wysłany:
Pon 13:35, 25 Wrz 2006 |
 |
Teraz to mam co opowiadać...  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Czw 22:46, 28 Wrz 2006 |
 |
Przypominam, że w niedziele (30.09.06 r.) osoba, która opowie najzabawniejszą historie o piciu i o przypałach zwiazanych z piciem otrzymuje range "Wielki Pijaczyna" Jeśli o mnie chodzi to narazie nie zdradze werdyktu. Każdy ma szanse, trza tylko pisać... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Bedek
Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tennessee
|
Wysłany:
Czw 23:05, 28 Wrz 2006 |
 |
przyszedłem na clode otwarłem elegancko komadosa wypiłem i sie zmyłem
Taa... Ale czy ten temat nie był przeznaczony na przypały? Nie to żebym kwestionował Admina Ale to nie ma nic wspólnego z tym tematem |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
TuPaK
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Od butelki
|
Wysłany:
Pon 15:29, 02 Paź 2006 |
 |
A więc taka sprawa... Mamy dziś bodajże 2 październik, a ani rangi ani nawet wyników konkursu nie ma Może się za to zabierzesz panie Adminie?  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Pon 15:33, 02 Paź 2006 |
 |
Ty, ale jak byś był bystrzejszy to dostrzegł byś, że dawno mnie cosik nie było tuteej, ale już jestem i sie właśnie za to zabieram... pijaku.  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
TuPaK
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Od butelki
|
Wysłany:
Pon 21:24, 02 Paź 2006 |
 |
Heh... Oka Oka Bierz się bierz... Konkurs roztrzygnięty, ale nie oznacza końca tematu Piszcie dalej o śmiechowych przypałach... Kto wie, może jak napiszecie coś w ch*j głupiego to coś dostaniecie?  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
TuPaK
Gracz C&Ż
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Od butelki
|
Wysłany:
Sob 12:20, 14 Paź 2006 |
 |
Tee... Fakt, że mnie już dawno temu nie było widać na Kłodzisku, ale to nie oznacza iż nic nie pijecie nie?! A jak pijecie to musicie mieć jakieś przypały.... Piszcie a nie się obijacie  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Sob 13:00, 14 Paź 2006 |
 |
Może to nie jest przypał, ale śmieszne jest i debilne więc wam opowiem.
Wczoraj (13.10.06 r.) w PIĄTEK wybraliśmy sie z Gochą na Opatowice... Kupiliśmy trzy nalewki (piekielnie mocne były, ale za to ochydne). Popiliśmy troche i wszyscy zaczeli sie zbierać... Mieli zostać na noc, ale chyba coś nie wypaliło. Ostatni sie z Gochą zmyliśmy mając jeszcze przy sobie pół nalewki. Poszliśmy w strone autobusu (tak, czy owak ze świadomością, że i tak nocować musimy w jakiejś bramie).
Kiedy doszliśmy do tamy, zatrzymaliśmy sie i zaczeliśmy pić tą nalewe... Jak wiadomo "co za dużo to nie zdrowo" - właśnie dzieki tej zasadzie po którymś łyku zaczołem bełtać do Odry... Nie ma co, zabawa na całego. Kiedy wybełtałem poszliśmy dalej, znależliśmy jakąś brame "tam śpimy" pomyśleliśmy, jednak w bramie nie było piwnicy, ani nic gdzie można było by sie przespać... To już był cios poniżej pasa, trzeba było ruszać dalej. Znaleźliśmy inny rodzaj bloku pierwsza brama (69 była oznaczona) nie sprzyjała nam zbytnio bo nikt nie chciał otwożyć nam drzwi (numer z ulotkami o drugiej w nocy nie jest zbyt skuteczny ). Co mieliśmy zrobić? Posliśmy do kolejnej bramy, ona jednak także była zamknięta i tak jak w poprzedniej nikt nie chciał otwożyć nam drzwi. Na nasze pijackie szczęście po chwili pod brame zawitala jakaś parka. W ten oto sposób dostaliśmy sie do środka. Poszliśmy spać na stosunkowo niewygodnych schodach (bo i tam nie było gdzie spać), nie chcieliśmy iść dalej bo pewnie juz nic byśmy nie znaleźli o tej godzinie...
Obudziliśmy sie o czwartej, poszliśmy na przystanek. Okazało sie, że stąd o tej godzinie dojedziemy 476, czy coś takiego na plac Dominikański. W autobusie pomyśleliśmy, że wysiądziemy pod WFF i tam tramwajem nr 10 do domku, jednak kiedy wysiedliśmy okazało sie, że tramwaj nr 10 przez przebudowe nie jeździ tą trasą... Musieliśmy czekać około pół godziny na kolejny autobus, aby wreszcie dojechać na ten plać Dominikański. Tam już wsiedliśmy do trójki i prosto do domciu... i spać.  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gócha
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd...
|
Wysłany:
Sob 21:29, 14 Paź 2006 |
 |
To ja pozwolę sobie uzupełnić paroma ciekawymi faktami tą Marasową wypowiedź... Lecąc od początku, po wbiciu na te nieszczęsne Opatowice poszliśmy po te piekielne nalewatory... no i fajurki oczywiście. Z takim też asortymentem ruszyliśmy w drogę na miejsce (idąc przerabiając piosnkę pt. "Bomba" na text o naszych cudnych trzech "ŻOŁĄDKOWYCH MOCNYCH" firmy "Kamparex", na których widniał wiekopomny napis "OD 18 LAT" ). Idąc tak przez jakieś puste uliczki (chociaż na zegarku widniała jakoś 19:30) wciąż powtarzałam pytanie : "Gdzie ja, k***a, jestem?"... W końcu Marakatosan (cii... nieważne :]) powiedział, że to jeszcze nic... dojdziem na tamę to zobaczę dopiero gdzie żem trafiła. Po niespełna 5-ciu minutach byliśmy na tamie... ładnie tam, nie powiem I przeszliśmy tamę... trafiliśmy na jakiś las. A że ja się ciemności jak c***j boję to ruszyliśmy krokiem lekko przyspieszonym w stronę zamierzonego celu. No i żeśmy doszli... powitaliśmy wszystkich, zapoznaliśmy się - chociaż i tak nic nie było widać... Dotarliśmy do Kariny & Damiana i poczęliśmy obalać te nalewatory. K***a, jakie to niedobre było! A brr... powiem szczerze : gorsze niż Angello! Te, Marakatosan, co o tym myślisz??? :] Wracając do tematu : obalamy, śpiewamy, palimy... obalamy, śpiewamy, palimy... palimy, śpiewamy, obalamy... itd. Mijała godzina po godzinie... W sumie to po jakiś dwóch godz. po naszym przyjściu wszyscy zaczęli się zwijać Najdłużej została tylko tzw. Basia (bliższych danych nie pamiętam) & jej kompania (jakieś dwie dziołchy i chyba trzej chłopa)... No, ale i oni w końcu poszli. Zostałam ja... Maras... ognisko... i pół diabelskiej nalewy! W końcu zmotywowaliśmy się do poszukiwań jakiejkolwiek bramy co by nocleg sobie jakiś urządzić. Na tamie wzięło nas na picie. Jak już towarzysz Maras napisał w swoim poście : zbełtał się do Odry - a tak żeby ciekawiej było Na tamie owej wzięło Marasa na palenie... wyciągnął naszą ostatnią fajkę (przedostatnią spaliłam ja) i powiedział w c**j mądre zdanie : "To ja zapalę naszą ostatnią fajkę korzystając z faktu, że mamy jeszcze dwie!" (tu zaczął się śmiać) - wniosek : z matmy po pijaku i w środku nocy jestem jeszcze gorsza niż normalnie... Ale kontynuując, doszliśmy w końcu na jakieś blokowisko. Poszukiwania bram opisał już Maras... więc ja dodam tylko tyle, że gdy Marek poszedł spać wyjebany na schodach i począł chrapać (a chrapanie to było jakby ktoś świniaka zarzynał! Ja pier***e ) jakiś sprytny jegomość wyszedł sobie z mieszkanka, zszedł na dół do nas popatrzył na mnie i chrapiącego Mara po czym... wrócił do siebie i już więcej sie nie pojawił! No cóz... można i tak Kiedy się obudziliśmy (ok. 2 rano) tak nam piz***o, że trudno to opisać... Usiedliśmy na schodach i poszliśmy znowu spać I tak do 4:13... Po tej drugiej pobódce zebraliśmy się w drogę powrotną do domu... (a tak na marginesie, to Maras strasznie gada przez sen ) Naszą powrotną eskapadę już znacie (post Marka), więc nie pozostaje mi nic innego jak jakiś komentarz do tej nocki... Mianowicie : MARAS! NIGDY WIĘCEJ NA BARTOSZOWICE!!!  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|
 |
|
 |
|