|
Autor |
Wiadomość |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Śro 14:27, 22 Lis 2006 |
 |
No wiec piszcie tu,
jak powstala cloda.
skad sie wziela ta nazwa
kto byl tu pierwszy
etc.xD
wszystko od początku.
bo w sumie ja np. nie znam takowej historii.
kto zna-niech pisze!^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Alanek
Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z nikąd
|
Wysłany:
Śro 16:49, 22 Lis 2006 |
 |
Mysle ze kazdy tu moze napisac swoj rozdzial zaczac musie Marek do momentu keidy ja przybylem potem moge napisac ja po mnie cukier:] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Śro 16:57, 22 Lis 2006 |
 |
Tak więc ja zaczne, bo zdaje mi się, że byłem na clodzie pierwszy. Historie będe opowiadał w paru częściach żeby po każdej z nich można ją było skomentować, z resztą z moją pamięcią będzie trzeba ją ostro korektować...
Więc... Wszystko zaczeło się jakoś tak jak byłem w pierwszej gimnazjum, więc jakieś cztery lata temu. To były czasy jak byłem jeszcze złym i mrocznym metaliocem który nie omieszkał zniszczyć jakiegoś kubła na śmieci, popisać gdzieś ściany, czy wyrwać jakąś ławke z parku (to ostatnie wychodziło mi najlepiej, rekordem było 16 s.). Na początku były tylko trzy osoby: Siergiej, Kudłaty i ja. Nie piliśmy jeszcze wtedy zbyt wiele, a jak już piliśmy to na górce, w miejscu gdzie teraz przebywają Seba z Michniakiem. Zazwyczaj piliśmy piwka (Tatra Pils). Lecz nie zawsze piliśmy tam, czasem przenosiliśmy się na teren aktualnej Opony. Na oponie było wywrócone drzewo na którym zazwyczaj siadaliśmy. Pamiętam, że kiedyś na drzewie obok, aktualnie tym które złamał wiatr napisałem wielki napis "SODOM" Tam siedzieliśmy. Miejsce nie było złe, przyzwyczailiśmy się. Przypomina mi się pewna historia ktorą mam zamiar tu opisać...
- Jak to nie da się odkręcić? - Parsknołem śmiechem.
- No kurwa mówie ci, że się nie da.
Siergiej był lekko zdenerwowany. Jak to się stało, że to akurat jego nalewka nie chciała się odkręcić. Oczywiście była to nalewka cytrynowa z Agropolu. Tego dnia mieliśmy aż trzy takie. W celu wypicia ich wpadlismu na Clode (czyli na Opone). Była zima, śnieg padał. Wypiliśmy już pierwszą z nich. Drugą dostałem ja, trzecią (pechową) Siergiej.
- Nie jest zla, cytrynową się bardziej spijesz - stwierdziłem tak jakby do siebie. Siergiej zajęty był otwieraniem korka przy pomocy klucza (że tak powiem bum, bum) - Słuchasz mnie debilu?
- Słucham, słucham - popatrzył na mnie - tylko próbuje to kurestwo odkręcić.
Zimno było. Wypiłem już około trzystu ml z mojej nalewki.
- To może się zamienisz? Masz mniej, ale otwarte. - Zaproponowałem (chyba się opłacało)
- Nie, poradze sobie. - Tak, Siergiej był twardzielem.
- Może jednak? - Wypiłem nalewke do połowy.
- Odwal się, nie zamienie się, nie opłaca się, z resztą powiedziałem ci, że sobie poradze.
Piłem powoli, czekałem na Siergieja. On dalej sobie z tym korkiem nie radził. Mineło już chyba z piętnaście minut, gdy ponownie zaproponowałem:
- Zobacz, ciągle mi ubywa, a ty odkręcić nie możesz - potrząsnołem 1/3 nalewatora, który wesoło chlupotał w przeźroczystej butelczynie.
- No dobra - powiedzial.
- Czemu nie chcesz się zamienić? ... Co? chcesz się zamienić? - się zdziwiłem.
- No, chce, dawaj, nie pierdol.
Podałem mu winko, a on mi moje nowe, nie otwarte. Wyciągnołem klucz, zrobiłem dziurke w nakrętce i zaczołem sączyć. W ten oto sposób dowiedziałem się, że zima to poważny przeciwnik. Trza się ogrzać za wszelką cene.
Oczywiście dokładnie nie pamiętam przebiegu rozmowy, improwizowałem, ale historia jest prawdziwa. Zatem na dzisiaj już skończe, dalszą częśc poczytacie innym razem. Mam nadzieje, że temat się rozwinie.
Prosze o komentowanie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Śro 17:04, 22 Lis 2006 |
 |
w 1 gim i juz piłes ?
Bosh...ale Ty masz zdrowie.xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Czw 13:02, 23 Lis 2006 |
 |
Jak widać, ale nie piłem wtedy jeszcze nalewatorów - ta historia którą napisałem ma nie więcej niż 3 lata. Nalewatory zaczołem pić dopiero w drugiej. No, ale to nie o to chodzi w tym temacie, prawda?
Zatem postaram się ciepnąć dalszą część o Clodzie będącej jeszcze na Oponie, hmm...
Na Clodzie (Oponie) żyło się nam bardzo miło. Dosłowie robiliśmy tam wszystko na co tylko mieliśmy ochote. Pamiętam, że kiedyś przynieśliśmy tam taką zieloną skrzynkę po piwie którą znaleźliśmy gdzieś niedaleko. Z tego co nawet pamiętam znaleźliśmy ją chyba na Clodzie - czyli w miejscu gdzie teraz stoją fotele. Tak, kiedyś ludzie też tam przychodzili żeby napić się piwa, albo porozmawiać z Marysią (pytać Liska). Zabralismy tą skrzynkę do siebie, na Opone. Na tej skrzynce też napisałem "SODOM" (jak by ktoś nie wiedział to jest to taki zły, szatański, niemiecki band). Teraz Cloda mogło pomieścić już nawet do pięciu osób. Tak nam się spokojnie żyło, lecz potem razem z Siergiejem zaczelismy spędzać swój wolny czas na silowni. Nie wracalismy często do Clody. Tylko czasem po siłowni wpadaliśmy tam, aczkolwiek bardzo żadko bo wolelismywpadać na górke, trochę pogadać i iść już spać, żeby jutro wstać do szkoły. Tak nam się żyło do czasu kiedy Siergiej czegos nie powiedział...
- Wiesz co Marek, mam 15 złotych, mam straszne zakwasy po wczorajszym - mówił - chodź na wino, zamiast na siłownie.
Czemu nie - pomyślałem - przecież i tak chodze na karnet więc nic sie nie zmarnuje, a Siergiej wino jeszcze stawia...
- No spoko, to chodź po te wino. - Powiedziałem, i od razu ruszyliśmy w strone pobliskiego monopola.
Nie będe wymieniał co to był za monopol, ale powiem wam, że zakupiliśmy tam Mocne Angello - to wszytstko tłumaczy. Wpadliśmy z tymi winkami na Clode i zobaczyliśmy, że ktos jebnąl nam Clode. Nie było tego pięknego, zwalonego drzewa. Nie mieliśmy gdzie siedzieć... Zima było. Postanowiliśmy, że udamy się trochę bardziej w strone Piccolo Mondo i tam się osiedlimy. Zawsze zostawała nam skrzynka, ale kto zimą myśli o siedzeniu.
- Pij to jełopie - mówie - Sączysz to jak stara baba.
Siergiej był znany z tego, że pił bardzo powoli, nie znał mojej sztuczki picia wina w 11 sekund.
- To ty nie pij tak szybko debilu - odpowiedział - ja dopiero co szyjke wypiłem, a ty już pól nie masz.
- No to pij, a nie będziesz się zastanawiał.
Zaczeliśmy tam o czymś gaać, bardzo wesoło się nam gadało, gdy nagle...
- Dobra, mam już dosyć - wziołem butelke i wypiłem 1/2 na jednym łyku. To był mój pierwszy raz kiedy tak wiele wypiłem bez przerwy na złapanie oddechu. Zauważyłem też, że ten styl picia jest o wiele smaczniejszy. Można wiele wypić i nie czuć tego siarczystego smaku.
- Ale z ciebie debil - Zdziwiony Siergiej. - Jak ty to zrobiłeś?
- Nie wiem. - Wzruszyłem ramionami.
W ten oto sposób zaczołem pić szybko w pierwszy dzień oficjalnej clody...
Dodam jeszcze na koniec, że zawsze po takiej libacji (bo te libacje były zimowe0 udawaliśmy się do "Nazi Bramy" Nie znacie, zamkneli ją jakieś dwa lata temu. Ale brama to jak się ode mnie idzie na Clode. Taka Czerwona, kto chętny temu pokaże. A zapytacie czemu akurat "Nazi Brama"? Bo na każdej ze ścian doliczyć siębyło około dwudziestu sfastyk i znaków pludrackich innych mnustwo. Tam zawsze siadaliśmy na zimnym betonie i biesiadowaliśmy. Śpiewaliśmy, rozmawialiśmy i tak zawsze po zmroku. Bo pić przychodziło nam od szesnastej, czyli jak ciemno się robiło, a przychodziło nam kończyć niekiedy o północy, ale nie wcześniej niż 22, wszak wtedy Siergieja dom zamykał się. To wszystko było bardzo zależne. Ale o tym innym razem.
Myśle, że to tyle na dzisiaj. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Czw 21:20, 23 Lis 2006 |
 |
Nazi brama.xD no prosze...a ja myslalam, ze w historii clody tylko cygan był wliczany.xD haha. skoro mowa o Cyganie, to trzeba tez wspomniec o jakze wspanialym i ponadczasowym...Nietoperzu.xD [tak ? tak na Nia mowicie ?xD] polewam.xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Czw 22:07, 23 Lis 2006 |
 |
Dziewczyno, co ty wiesz o Clodzie... Cygan powstał o wiele później,
wcześniej tylo "Nazi Brama". Ale nie martw się. Jeśli chodzi o nietoperza
to nie mam o nim zadnego pojęcia. Zazwyczaj nęka ona raczej Schodków.
Ale tak jak mówie o tym poźniej. Bądź cierpliwa, wszystkiego
powoli się doczekasz. Teraz tak jak zapowiadałem, w kąciku literackim
opisze mój piekny sen... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Beata
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 22:41, 23 Lis 2006 |
 |
Co prawda na kłodę już nie chodzę (po za tym nie mogę wychodzić z domu )Ale czytam co tu się dzieje Chyba grzechem to nie jest. Normalnie już nie mogę się doczekać momentu jak ja i Basia znajdziemy się tu Ale troszkę będe musiała czekać...  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Czw 23:19, 23 Lis 2006 |
 |
czemu musisz poczekac ??
a tak. Maras. zdaje sobie, ze nic nie wiem o clodzie.
dlategoż to czekam na nastepne historie.
no, ale narazie sen;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Pią 13:21, 24 Lis 2006 |
 |
Ze snem chyba jeszcze poczekam. Probowałem go już zacząć pisać, ale
jakoś nie mam weny, zważywszy, że musiał bym pisać o sobie, co jest dla
mnie stosunkowo cięzkim zadaniem. Dobra, ale nie ważne, kiedyś się go
pewnie doczekacie. tym czasem pora na dalszą część historii.
Tak nam się żyło poprostu cudownie, do czasu kiedy (żeby nie skłamać było to mniej więcej w grudniu 2005) wybralismy się z Siergiejem do Exodusa. Tam poprostu Siergiej się spił i dalej nic nie pamiętał chyba. W każdym razie podstawił swoją wersje wydażeń pod tą prawdziwą. No nic. Zatem pora chyba opowiedzieć obie, prawda?
Pierwsza jest taka (ta Siergieja): Wpadliśmy do Exodusa. Ja byłem strasznie zdenerwowany więc zaczołem wyzywać wszystkich ludzi w środku. Potem przyszedł jego kumpel - a ja co? A ja go pobiłem. Jak siedział, tak juz nie siedział... Potem rzuciłem się na jakichs rastamanów i omało ich nie zamordowałem, trzeba mnie było wyciągać siłą. Jak już dzielny Siergiej mnie z tamtąd wyciągnoł to poszliśmy na tory. Tam spotkaliśmy paru jego kolegów z klasy. Co ja zrobiłem? No jak to, nie wiecie? Poprostu tk ich skopałem, że uciekali gdzie popadnie. Siergiej był opanowany, więc odciągnoł mnie od nich i zaprowadził dalej. Potem spotkaliśmy ludzi na których czekaliśmy. Nie znacie, więc nie ma sensu wymieniać. Co ja zrobiłem? A co jest w moim stylu? Pobiłem ich wszystkich, nie ważne, że były tam trzy dziewczyny. Im ponoć najbardziej się oberwało. Za to co wtedy zrobiłem Siergiej się obraził i wszystko się poraz pierwszy skończyło.
A teraz pora na wersje trzeźwą (moją): Poszlismy do Exodusa, nudiło mi się więc poszliśmy na tory. Tam spotakaliśmy jego kumpli z klasy i napiliśmy się z nimi szampana po czym oni sięzmyli. Poszliśmy dalej i spotkaliśmy ludzi na których czekaliśmy. Nudzilo mi się, więc zawinołem się wcześniej i tyle. Po paru dniach dowiedziałem się co zrobiłem... Śmieszne, co? Ale kt jest na tyle naiwyn zeby uwierzyć, ze pobiłem około dwadzieścia ludzi jednej nocy...
Ale to jest mało ważne, opowiem teraz o rzeczach jakie robiliśmy jak Cloda jeszcze istniała. Bo nie myście sobie, że my cały czas siedzieliśmy na Clodzie. Pewnego dnia pomyśleliśmy sobie, że takie ziomki z naszej klasy (to było w 3 gimnazjum) mają swoją miejscówke niedaleko nas, bo na 38 (pamiętasz Karina to miejsce gdzie nie miało wiać?). Zazwyczaj siedzielismy na podwórku przedszkolnym i piliśmy wina (pomijając fakt, że z okiem Kamila wszystko było widać). Pamietam kiedyś te ziomki nie wierzyły, że da sięobalić wino jednym łykiem i postawiłym i Angello. Udowodniłem im, że jednak jest to w pełni możliwe. Byli zaskoczeni i co mnie zaskoczyło dali mi na jeszcze jedno, potem na jeszcze jedno i tak codziennie. To były czasy, piłem ku uciesze gawiedzi. Ale to nie ważne.
Dawniej na Clodzie mieliśmy jeszcze takie jakby święta, czyli umawialiśmy się z różnymi ziomkami poznanymi w klubach, albo na siłowni na winko na clodzie. Jak się juz tak zbieraliśmy to cały dzień siedzieliśmy jaka by pogoda nie była. Teraz mam zamiar zaprezentować jedną scenkę z jednej takiej imprezy. Scenke już każdy słyszał, ale nie każdy czytał ją na forum. Więc...
- Patrzcie - odezwał się Piotrek - mam jeszcze połówkę - podniusł w góre do połowy wypitą nalewke tropikalną.
Piotrek był dziwnym człowiekiem, takie lekko tehno, ale flaszce to nie przeszkadzało. Wszyscy siedzieliśmy sobie dookoła i gadaliśmy o pierdołach. Podziwialiśmy nasz pierwszy na Clodzie dywan. Kamil leżał już ostro pijany i gadał dziwnym "wiedźmowym" głosem:
- Jak będziesz miał połówke, to wypijesz połówkę!
- A co, chcesz? - Spytał Piotrek.
- A daj, tego jeszcze dzisiaj nie piłem.
Kamil podszedł blizej żeby odebrać napój szczęścia koledze. Piotrek wystawił swoją prawą ręke na poziom głowy. Kamil niezgrabnym ruchem rzucił się na nią a Piotek zabrał ręke z winem. Kamil wylądował twarzą w błocie.
Jakoś po niedługim czasie Kamil przestał być taki rozbawionyi zaczoł pracować nad opanowaniem swojego małego ZOO. W końcu kiła by była gdyby ten jego wielki, śmierdzący paw mu się ulotnił... Niestety paw decydował za siebie. Uciekł z Kamila i wylądował na ziemi obok kanapy. Zdawało by się, że Kamil daruje sobie pościg, ale jednak z całym swoim impetem rzucił się na niego twarzą. To było komiczne. Kamil, cały w liściach, twarz w błocie i wymiocinach. Żyć nie umierać.
Jednak wszystko się nie skończyło jak we śnie. Kamil wstał, pozbierał się i poszedł bez słowa do domu. No nic, dziwne tylko, że to ja miałem przejebane, nie on.
Jeszcze śmieszniejsze jest to co robił jak wracał. Szedł przez polane, gdy nagle mu się szczać zachciało. Więc co? Zaczoł szczać tak jak stał. Nagle ukazał mu się Dionizos i powiedział do niego: "Czczij mnie kapłanie!" i zniknął. Jednak moja wersja est taka, że był to pan Dionizy na którego Kamil przez przypadek nasikał. Zatem Dionizy powiedział do Kamila: "Nie szczyj na mnie głupi żulu". Każda wersja jest ostro pokrojona...
To by było na tyle, jeśli chodzi o dzisiaj. Jutro napisze o nowej Clodzie, czyli jak powstawała melina. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Pią 23:33, 24 Lis 2006 |
 |
hahahha.xD
slyszalam te historie w kawalkach.
ale polefka.xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Sob 15:04, 02 Gru 2006 |
 |
Zastanawiam się, czy jeszcze wszystko pamiętam... Hmm...
Dalsza historia wyglądała tak...
Po jakimś czasie przyzedł wielki śnieg [zimowa pora] i zaczeło się robić
zdecydowani nieprzyjemnie. Pomijam już fakt, że coraz zadziej
wpadaliśmy na Clode. Coraz częściej wybieraliśmy inne miejsca na
przykład park, albo jakieś domówki. Coraz mniej sie piło, ale komu
sięchce pić na zime... Pamietam dobrze, że czasem, kiedy uciekaliśmy z
lekcji [w sensie z 2 ostatnich] to spotykaliśmy się na melinie [koło górki
Seby i Michniaka]. Zaczeliśmy myśleć o przeniesieniu sie tam. Kiedy
zaczeła się wiosna zabraliśmy się do roboty. Razem z Sebą i Michniakiem
[pierwszy raz wpadli na meline na moje urodziny, daty nie zdradze]
zaczeliśmy zbierać kanapy i fotele. Bywało, że nawet dywany. Tak nam
się spokojnie żyło, aż do dnia kiedy kupowałem sobie w astrze książkę.
Wnet zadzwonił do mnie Marian i powiedział, że ma na Clode
jakiegoś "kozaka". Wpadłem na meline i czekałem na nich, a zimnoo
byłoo. W końcu, po piętnastu minutach zobaczyłem Mariana [pirata]
i "kozaka", którego nie poznałem tka od razu. Dopiero poparu chwilach
zorientowałem się, że to ten stary pajać Mazur. Wtedy był okres kiedy
nie piłem. Mazur wyciągnął po chwili z kurtki "lipe z miodem" [tak mi sie
zdaje] i zaczoł ją chlać. Cały czas mnie namawiał, az w końcu skusiłem
się i spróbowałem. W każdym razie dalej sądziełem, że nie pije. Ale o
tym innym razem. W ten oto sposób Mazur dołączył do naszej wesołej
kompanii. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Nie 12:07, 03 Gru 2006 |
 |
oooh. coz za wspaniale wejscie.xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Marcin Prokop
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
|
Wysłany:
Nie 16:32, 11 Lut 2007 |
 |
No dobra, skoro juz tu jestem do napisze coś jeszcze... Co było dalej...?
Hmm... A, juz wiem!
Dalej stopniał śnieg. Przyszła wiosna. Mazur przyprowadził na Clode <meline> takiego śmiesznego skejta <jeszcze>, który imienia nie użyał juz bo zwał sie Biedron. Ostre chlamnie było. Pewnego dnia przyprowadził jakieś tam koleżanki swoje. Teraz dalej sie człowiek zastanawia po co to zrobił? Chyba tylko po to, zeby jedną z nich obełtać po pijaku tak aby dostała xywę "Maryja Ożygana". Spoko, ale dla czego Maryja? Zwała się Marysia chyba, ale po pijaku źle zrozumiałem... Tak juz zostało. Więcej jej w każdym razie nie widzieliśmy.
Tak nam sie miło zyło, spokojnie i ogólnie fajnie, do czasu kiedy Mazur pajac przytaszczył na Clodę swoją kamerę. Oczywiście musiałem sie nią po pijaku pobawić i przez przypadek człowiek musiał dostrzec, ze obok, na Clodzie siedzą jakieś dwa pajace. Pierwszego pajaca znałem wcześniej, jednak kolejny pajac to był dopiero pajac. Tehno młotek, emo i skin na raz. <sorry Motisku>. Zawołałem ich, po chwili przyszli. Siedli i siedzieli.
Obraca sie pijany Marek i widzi jakiegoś człowieka.
- Ej! A kym ty kuurwa jesteśś? - pyta dziwnego człowieka.
Człowiek patrzy zdziwiony i odpowiada.
- Ja? Ja jestem TuPaK...
- Jaki 2pac? - pyta go znowu.
- Polski TuPaK. - I było śmiesznie.
Albo...
Leży TuPaK zajebany w 4 pizdy i sapie jak koń na wybiegu.
- Ej! TuPaK, przemów głosem szatana. - nie powiem wam juz kto wpadł na taki głupi pomysł, domyslcie sie.
TuPaK wstaje, patrzy przed siebie... cisza...
- KURWA! - przemówił nagle.
To są takie dwa kawałki z tego czasu. Wesoło było w chooooy!!
C.D.N. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Karin
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Reykjavik
|
Wysłany:
Wto 11:30, 13 Lut 2007 |
 |
HAHAHAHAHAHHAHA
" Tehno młotek, emo i skin na raz "
no coz. lajf is lajf.xD
ja czekam na dalszy ciag.;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|