FAQ
•
Szukaj
•
Użytkownicy
•
Grupy
•
Galerie
•
Rejestracja
•
Profil
•
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
•
Zaloguj
Napisz odpowiedź
Forum Społeczność Clodowiczów... Strona Główna
»
Kącik literacki
» Napisz odpowiedź
Napisz odpowiedź
Użytkownik:
Temat:
Treść wiadomości:
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje:
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
$1
Kod potwierdzający:
$3
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Kwiatek
Wysłany: Czw 20:04, 23 Lis 2006 Temat postu:
Ludzie, co się z wami dzieje? Czemu nikt z was nie pisze nic własnego?
Napiszta coś bo w samym konciku literackim zaczyna się robić nudno.
Powiem wam, że prawdopodobnie dzisiaj zaczne prace nad moim
ostatnim snem, który jest połączeniem komedii z dramatem. Nie będe
zdradzał końca, ale jest bardzo wzruszający...
Gócha
Wysłany: Wto 17:56, 14 Lis 2006 Temat postu:
To teraz odliczajcie dni do końca tygodnia, bo jakoś w tym czasie pojawi się kolejna przypowiastka o Kłodzie mojego autorstwa...
Trzymta kciuki!
Gócha
Wysłany: Pią 15:55, 03 Lis 2006 Temat postu:
Heh... mój 95 post
Iiihaa!
Kurde... muszę się przyznać, że zupełnie jakoś nie mam pomysłu na nową bajkę! Myślałam, myślałam i myślałam, ale dupa! Nic nie wymyśliłam... Może pomyślę jeszcze trochę to coś wymotam. Życzcie mi powodzenia! I spokojnie czekajcie...
Beata
Wysłany: Sob 14:36, 28 Paź 2006 Temat postu:
Normalnie twoje bajeczka o kłodzie jest the best!! Tylko dlaczego mnie nigdzie nie ma w opowiadaniu
Karin
Wysłany: Wto 21:33, 24 Paź 2006 Temat postu:
ja jestem za. Gocha pisz, pisz.
a ja na clodzie wezme juz Twoj auograf.
byc moze kiedys [kiedy juz wydasz bajki o clodzie[
bedzie wart miliony ?xD
Gócha
Wysłany: Wto 20:53, 24 Paź 2006 Temat postu:
Ojojojj! Jak słodko, jestem sławna, hehe
Powiem Wam, nie chwaląc się oczywiście, że bajka rzeczywiście wyszła zaje****a, podoba mnie sie jak mało co napisane przeze mnie
A co do tego "WIĘCEJ", to właśnie nad tym myślę... ba, mam nawet pare ogólnych zarysów, ale muszę je dopracować... Więc czekajta cierpliwie - na pewno coś jeszcze w najbliższej przyszłości napiszę
TuPaK
Wysłany: Wto 14:53, 24 Paź 2006 Temat postu:
Taa... Chcemy więcej
Jeśli chodzi o porywczość to ja się nie kłócę... Każdy chyba wie jak jest
Heh... W sumie to tak bajka jest świetnym odzwierciedleniem rzeczywistości. Heh
Podziwiam ją i podziwiam... Polew z niej po chuju
Dlatego mały apel: WIĘCEJ!
Kwiatek
Wysłany: Pon 22:19, 23 Paź 2006 Temat postu:
Wiesz co, powiem ci, że jeśli już by mi tego winka zabraklo i miał bym po nie iść to pewno nie sam, pewno z lordem Szcupakiem. Dodam jeszcze, że jeśli wcześniej miałem tylko kaca, nic nie piłem to pewno bym przed nimi spier***ał (po pijaku to nawet gdyba nie atakowaly miasta to bym dorwał i za***ał sk***ieli).
W każdym razie bajka podoba mi sie bardzo i nalegam, co byś napisała kolejną... (byle nie o mnie jako władcy).
Gócha
Wysłany: Pon 15:24, 23 Paź 2006 Temat postu:
Ajj... TuPaK, TuPaK... to nie tak, że nie możesz nic robić. Tylko znamy Cię wszyscy m.in. z Twojej cudnej porywczości! Dlatego masz na smoka nie skakać, pacanku
A co do Ciebie, Marasku, to właściwie tak mi pierwsze co wpadło do głowy, że siedzisz w zamku na kacu, siedzisz, siedzisz... nie ma Cię, nie ma... Aż tu nagle kiedy nikt nie może poradzić sobie ze smokami wychodzisz Ty, bo Ci już wina w zamku zabrakło
A... nie podona się?
A tak już do wszystkich : jak wrażenia, bom ciekawa
TuPaK
Wysłany: Pon 0:29, 23 Paź 2006 Temat postu: Re: Chcieliśta bajkę, to macie! :D
Gócha napisał:
Nie ma wśród nas takie debila co by wyskoczył ze jakimś badylem na smoka! – tu popatrzyła na TuPaKa – A ty nawet o tym nie myśl! – krzyknęła
I jak zwykle... Nic nie mogę robić
Ale cyniarska wstawka z nocowaniem poza łóżkiem
Cóż, życie.... Łeheheh
Kwiatek
Wysłany: Nie 23:58, 22 Paź 2006 Temat postu:
Cytat:
– Te! Weź to zostaw, ty zielony farfoclu – krzyknął ktoś z oddali.
– Czy to... czy to... Czy to Maras?! – zapytał ktoś z tłumu.
W sumie muszę przyznać, że po tych zdaniach ciężko było mi wstrzymać łzy. Opowiadanko wymiata, ale czemu właściwie dostałem role pogromcy smoków? Liczyłem, że do końca będe siedział cicho w zameczku...
Karin
Wysłany: Nie 22:00, 22 Paź 2006 Temat postu:
Gocha. rozwalilas mnie.
ależ ja tam mam udział.
NA BOGA. [ hahaha ]
ale fajneeee
Gócha
Wysłany: Nie 21:31, 22 Paź 2006 Temat postu: Chcieliśta bajkę, to macie! :D
Zapraszam do przeczytania tak już rozsławionej mojej bajki o Kłodzie...
Oto i ona:
„Dawno, dawno temu” lub „za górami, za lasami” chyba wszystkim już się przejadło, więc moją opowieść zacznę słowami : kiedyś, może nawet w niedalekiej przeszłości, w którejś z licznych krain leżało królestwo o nazwie Kłoda. Nie było ono wielkich rozmiarów jednak wyróżniało się wysokim poziomem kultury, intelektu oraz życzliwości i przywiązania.
Królestwem rządził król Wielki Maras. Był on dobrym, szlachetnym i prawym władcą jednak dość często zdarzało mu się być pod wpływem alkoholu... Choć nawet wtedy nie wykazywał jakichkolwiek nie pozytywnych cech! Jego poddani ogromnie go szanowali i cieszyli się, iż to akurat on włada ich królestwem. Apropo poddanych, nie było ich sporo w Kłodzie. Większością byli przejezdni wędrowcy, którzy od czasu do czasu odwiedzali królestwo w celach, nazwijmy to, rekreacyjnych. Kłoda bowiem była królestwem zawsze otwartym na odwiedziny nowych przybyszów oraz witała ich z niesamowitą życzliwością (jednak to też miało zawsze swe granice). Królestwo, tak po prawdzie, liczyło tylko rzemieślnika TuPaKa, Małpę Gochą (której zawód jest bliżej nieznany), szwaczkę Grzyba, Heretyka Kamila (który pełnił rolę podobną do doradcy króla), rolnika Cukra, szamana Alajna i jego młodszego pomocnika Adriana (vel. Młody), strażnika Ochroniarza, sklepikarek Asi, Beaty i Basi, kolejarza Kariny (choć w Kłodzie nie było pociągów... to taka prowizorka
), kupca Qpsztala, dzielnicowego Bednarza... Oraz innych, nazwijmy to, PRAWIE stałych bywalców.
Kłoda nie miała wojska. Po prostu kiedy np. na królestwo napadało wojsko złowieszczych Rozjebundowców (dzikie plemię wojujące nieopodal bardziej rozwiniętych królestw) Kłoda wybierała delegację, która wypędzała ich z królestwa. Trzeba tu dodać, iż sam król chętnie brał udział w tego typu „potyczkach”.
Królestwo było naprawdę dobrze rozwinięte. Niekiedy prowadziło one akcje charytatywne (często pod nazwą „Mam mówić prawdę czy kłamać?” lub „Bo wiesz jak jest, rzuć jakieś drobne na wino!”
)... Było ono zaopatrzone w sieć sklepów ŻABKA i BIEDRONKA. Przy tym fakcie nie można nie dodać, iż Kłoda doskonale na tym wychodziła! Poddani zawsze mieli pod ręką jakieś trunki Ostrowina czy świeże Kelerisy, zaś król zawsze posiadał spiżarnię pękającą w szwach od butelek pełnych jak i pustych... Ludzie w Kłodzie żyli zawsze w pokoju między sobą, harmonii oraz niesamowitej życzliwości – jako społeczność byli doskonale zgrani.
Pewnego jednak dnia harmonia królestwa została mocno zaburzona... Było ok. 8 rano i każdy normalny szanujący się obywatel królestwa spał po kolejnej nocce (ech... te libacje całonocne
). Nagle w królestwie nastał ogromny hałas. Wszyscy mieszkańcy Kłody zerwali się z miejsc gdzie spali (niekoniecznie były to łóżka... w przypadku np. TuPaKa czy maga Alana był to po prostu jeden z licznych chodniczków
) i poczęli rozglądać się z przerażonymi twarzami. Ktoś krzyknął : „Co się dzieje do ch**a pana?!”... Po chwili wszyscy zrozumieli co się stało. Mury królestwa zostały zniweczone i rozsypane niczym klocki Lego. Lecz któż mógł to zrobić?! Nagle do miasta wkroczyły dwa ogromne, przerażające (przynajmniej na pierwszy rzut oka), obskurw***e (hehe
) smoczyska! Jeden z nich stanął w pewnej pozie przed tłumem przerażonych i zdezorientowanych gapiów i rzekł:
- Hahaha! Jam jest smok...
Na co ktoś z tłumu rzekł pewnie, przerywając smokowi:
- No co ty?
Rozzłoszczony smok krzyknął:
- Nie skończyłem! Więc od początku... Hahaha! Jam jest smok Marian! Potężny stwór, który mocą swych niesamowitych warg zniszczy każdego kto mu przeszkodzi! – tu zmienił ton, po chwili dodał – Teraz ty, Motisku. Dajesz!
– Hohoho! Jam jest smok Motiso! Wrr... – jak potem domniemywano, to „wrr” miało po prostu zabrzmieć groźne... – I rozniosę wam tą Kłodę wraz z mym towarzyszem Marianem! Hohoho!
Po tych słowach obydwa smoki rzuciły się biegiem do jednej z tamtejszych Biedronek i tłukąc szyby w oknach oraz niszcząc poniekąd sufit (wielkie to było, a głupie i tłuste jak mało kto...) poczęły wyjadać cały chleb oraz wszystkie ketchupy! Przerażone oczy mieszkańców śledziły uważnie każdy bochenek i każdą butelkę ketchupu znikające w paskudnych paszczach smoków... Po chwili bestie rzuciły się znów biegiem w stronę jednej z Żabek i poczęły z całej siły rzucać butelkami win w dal, aż za mury królestwa. Kiedy już wszystkie sklepy Kłody zostały w tak bestialski sposób zniweczone smoki spokojnym już krokiem wyszły poza teren królestwa i powoli znikły na horyzoncie... Żaden z obserwujących nie mógł wydobyć z siebie ani jednego słowa. Pewna grupa podeszła do zgliszcz Biedronki, reszta do Żabki i poczęli rozliczać straty. Patrząc na to wszystko w przeliczniku „na butelki”, straty były ogromne... nie mówiąc już o przeliczaniu „na litry”! W końcu w tłumu wyrwała się mała postać Góchej i krzyknęła:
- Gdzie, do ku**y nędzy, jest Maras?!
– Tak, ku**a, dokładnie! Gdzie on?! – poparł ją Kamil.
Po tych słowach wszyscy ruszyli do pałacu Wielkiego Marasa. Jednak po dojściu na miejsce okazało się, że król leczy ogromnego kaca i nie jest wstanie wstać, nie mówiąc już o otwarciu drzwi... Kompletnie bezradni poddani wrócili ze smutkiem do swych domostw.
Następnego dnia sytuacja powtórzyła się. Znów smoki najpierw rozniosły kolejną Biedronkę, później Żabkę... Kłoda nie miała nawet czasu na złożenie nowego zamówienia na trunki oraz pokarm! Po oddaleniu się bestii od królestwa, bezradni mieszkańcy zasiedli na głównym placu (parę foteli poustawianych naokoło miejsca, gdzie zwykle palono ogniska) i poczęli rozmyślać co dalej!
- Tak przecież nie może być! A c**j im w zęby, ku**a! Na****y skur****i! – wykrzyczał w końcu zdenerwowany do granic możliwości TuPaK.
– Na czerep świętej Sabiny i rany pana! TuPaK ma rację, jednak tym sposobem nie wskóramy tu zbyt wiele... – odrzekła Karina.
– To co mamy zrobić? – zapytała bezradnie Gócha – Nie ma wśród nas takie debila co by wyskoczył ze jakimś badylem na smoka! – tu popatrzyła na TuPaKa – A ty nawet o tym nie myśl! – krzyknęła w jego stronę... – Ale... może by tak zmotać jakiegoś kogoś, nie wiem, może jakiegoś wojownika! Może on zaje**e te smoczyska!
– Ba! Ty jak zwykle z niecnymi planami! Góchą, jesteś wielka! – powiedział Cukier.
– Ciekawe tylko z której strony... – mruknął do siebie TuPaK, jednak usłyszany przez wszystkich wzbudził spore rozbawienie. Wkrótce po tym, już drugi dzień w 100% trzeźwi Kłodowicze, wrócili spokojnie do swych codziennych robót...
Następnego dnia nie zdziwiło nikogo niszczenie przez smoki kolejnych dwóch sklepów. Trzeciego dzionka tej makabry nikt już nie wyszedł z domu aby zobaczyć co się dzieje, smoki miały wolną rękę. Mogły roznieść całe królestwo naraz! Jednak ruszyły one tylko dwa sklepy... ech, głupie to stworzenia jak cholera, już mówiłam! Po południu, zgodnie z obietnicą Góchej (po ostatnim niecnym planie zadzwoniła ona do informacji miejskiej aby oni nakierowali ją na jakiegoś sławnego wojownika) do królestwa zawitał wojak Jachu. Zaraz po rozgłoszeniu tej wspaniałej informacji wszyscy poczęli go poszukiwać jednak nikt nie mógł go znaleźć! W końcu zastano go pod jedną z ocalałych jeszcze Biedronek, wycieńczonego i zrozpaczonego.
– O wielki woju Jachu! Gdzież twój uśmiech zniknął? Cóż się stało? – zapytał zatroskany Grzyb, albowiem Jach słynął z ubijania bestii śmiechem.
– O Grzybie, poczciwa szwaczko! – jęknął Jachu – Poszedłem ja do Biedronki zakupić Kelera jakiego! Jednak żadnych ja tam nie znalazłem!
– O, to te smoki okropne nam Kelery wszystkie wychlały i Ostrowiny też wszystkie już poszły! Ostały się jedynie 3 Żabki i 3 Biedronki! – jęknął Alajne.
– Ach! Trzeba zabić te bestie! Gdzie one są? – Jach zerwał się na równe nogi i kazał sobie pokazać drogę do grot smoków. Kiedy już tam doszedł i począł rozśmieszać straszliwe stwory okazało się, iż są one tak głupie i ograniczone, że nie rozumieją żartów! Zrezygnowany wojownik Jach odszedł z królestwa w poszukiwaniu innego, gdzie można kupić bez większych problemów jakiś procentowy trunek.
Kolejny dzień... czwarty. Od króla Marasa nie było nadal żadnych wieści... Kolejna Biedronka i Żabka odeszły w zapomnienie Kłody... Tym razem jedna ze sklepikarek zaprosiła do królestwa innego woja... Jednak znów nic to nie dało...
Dzień piąty – znów nic... Tylko kolejne sklepy zaliczone już do czasów przeszłych... Kiedy w dzień szósty smoki były już w drodze do Kłody i już zaczęła trząść się ziemia, mieszkańcy królestwa z nieopisanym strachem wymalowanym na twarzy patrzyli na ostatnią Biedronkę i Żabkę. Kiedy doszły one, zadowolone z siebie, już pod same sklepy i podniosły swe ogromne łapy stała się nagle nieoczekiwana i niesamowita rzecz! Otóż...
– Te! Weź to zostaw, ty zielony farfoclu – krzyknął ktoś z oddali.
– Czy to... czy to... Czy to Maras?! – zapytał ktoś z tłumu.
Tak, to król Maras wyszedł w końcu ze swego zamku po tym okropnym kacu, który go męczył! Niesamowite! Nie można opisać zwykłymi słowami tego, co nagle wymalowało się na twarzach Kłodowiczów. To było... piękne
Maras podszedł do smoków, ciepnął jednego z glana, drugiego z pieszczochy, którą miał na ręce... I wtedy stała się niesamowita rzecz! Smoki odwróciły się szybko w drugą stronę i poczęły niesamowicie szybko uciekać z Kłody!
– Jak Ty to zrobiłeś?! – zapytał Marasa zaskoczony Kamil.
– A czego się nie robi dla wina, poczciwy Heretyczku? – odpowiedział z uśmiechem król. Po tych słowach udał się do najbliższego automatu telefonicznego i zamówił dostawę win z Ostrowina i Kelerów. Ponadto załatwił odbudowę wszystkich sklepów...
Od tego dnia smoki nigdy nie pokazały się już w Kłodzie, a mieszkańcy królestwa nadal żyli sobie w spokoju, zgodzie i harmonii... i na ciągłym piciu oczywiście ;D
Morał z historii jest niesamowicie prosty... właściwie są dwa morały, więc musicie wybrać sobie ten, który bardziej Wam odpowiada:
1. Za wszelką cenę pozbądźmy się Mariana i Motisa, hehehe
2. Zawsze pilnuj swego wina!
KONIEC
Ech... i skończyłam mą historię Teraz możecie napisać jak wrażenia... cóż, czekam!
Forum Społeczność Clodowiczów... Strona Główna
»
Kącik literacki
» Napisz odpowiedź
Skocz do:
Wybierz forum
Z Clodą...
----------------
Newsy z Clody
Cloda - Dabaty
Clody Galeria
% - :) "Każdy na ryju uśmiech ma (...)"
Clody & Żule [C&Ż]
"Wódka Zombie" - MG: Kwiatek
Szkoła
Praca
HORRORY
KOMEDIE
XXX
Mariusz Górecki
Bez Clody...
----------------
Wszystko o naszym forum
Rzeźnia
Historia Ogólna
Szkoła/Praca
Kącik literacki
Fantastyka
Muzyka...
Gry Komputerowe
Filmy
Śmichy Hichy
Rozrywka
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001/3 phpBB Group ::
FI Theme
:: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin